Dietetyczka we Włoszech- moje kulinarne przygody

Włochy
Jak sobie radzę z dietą na wyjazdach i skąd czerpię inspiracje do przepisów na dania w moich dietach. Moje wspomnienie kulinarne z Włoch.

W tym roku w końcu nam się udało trochę popodróżować i wybraliśmy się do Włoch, a konkretnie do Bolonii. Wyjazd był typowo majówkowy. Jako, że moja przygoda z dietetyką zaczęła się od gotowania i to jest mój żywioł poznawanie nowych smaków i odtwarzanie ich potem w swojej kuchni to od razu po przyjeździe sprawdziłam dostępne lokale polecane nie dla turystów, ale właśnie dla „lokalsów”. Pierwszy dzień po przyjeździe był dla nas dosyć problematyczny pod względem jedzenia, bo okazało się, że we Włoszech też mają święto 1 maja, a o tym w sumie nie wiedzieliśmy i część lokalów była po prostu pozamykana. W ogóle musicie wiedzieć, że we Włoszech jest zupełnie inny rytm funkcjonowania ludzi i restauracji. Mimo, że nie był to nasz pierwszy raz w Włoszech to dopiero tutaj zobaczyliśmy jak naprawdę w mniejszym mieście funkcjonują knajpki. Większość z nich otwierała się o 19.00 lub 19.30 i to o tej godzinie Włosi zjadają swój największy posiłek tzw. obiado-kolację.  W ciągu dnia mają tez sporą przerwę zazwyczaj większość lokali była zamykana między 15-17 na tzw. sjestę, bliżej centrum kawiarnie były otwarte, ale im dalej od miasta tym większość lokali wykorzystywała tą przerwę. To co zazwyczaj bardzo lubię we Włoszech to ich radość z jedzenia, długie celebrowanie posiłków, rozmowy i spotkania. Tam nie widać takiego pośpiechu jak u nas. Oni po prostu siadają wieczorem, spotykają się ze znajomymi i rodziną o 19, rozmawiają jedzą, śmieją się i tak czasami do 23-24 w nocy. Tutaj czas znacznie zwalnia. Oczywiście moja opinia nie jest obiektywna, bo przyjeżdżam zazwyczaj na krótkie wakacje czy urlop i nie widzę, życia tych ludzi na co dzień, ale to właśnie chyba mi się najbardziej rzuciło w oczy. 

dietozalezni_rogalik

Śniadania, Włosi prawie wcale ich nie jedzą i to dla mnie było mega problematyczne, bo ja przyzwyczajona jestem zazwyczaj do całkiem sporych śniadań i to na wytrawnie. Tutaj bardzo trudno było o coś takiego, otwarte były piekarenki lub kawiarnie z kawą, ciachem, crossantem czasami udało się złapać jaką kanapkę ale to niestety zazwyczaj z pieczywa ala tostowe (uhh ja nie cierpię takich). No cóż, ale mój maż był w siódmym niebie, że w końcu mu nie wciskam warzyw na śniadanie tylko jak on to mówi może coś na „słodziutko” zjeść 😉

Wiadomo, że wyjazdy rządzą się swoimi prawami, i że zazwyczaj chce się popróbować nowych smaków, czegoś czego na co dzień w Polsce nie jadamy. Ja właśnie z taką myślą planuję wyjazdy. Szukam nowych smaków, inspiracji do dań i właśnie dzięki takim wyjazdom powstają moje nowe przepisy na dania, a następnie jadłospisy/ ebooki, które zabierają Was w smaki innych kuchni. 

dietozalezni_owoce-morza

Zawsze jak gdzieś wyjeżdżamy to staramy się dużo być w ruchu, dużo spacerować i to ta aktywność fizyczna bardzo często pozwala na zjedzenie trochę więcej. Nie mam raczej tak, że strasznie się pilnuję i odmawiam rzeczy na które mam ochotę, ale trzymam się kilku podstawowych zasad na takich wyjazdach. 

1. Po pierwsze pamiętam o wodzie i staram się nie wypijać nic co ma kalorie, no chyba, że jest to kawa 2-3 razy dziennie, ale wtedy staram się ją wypijać do posiłków. 

2. Przestrzegam czystych przerw między posiłkami minimum 3-4 h przerwy bez podjadania, wtedy piję tylko wodę.

3. Jeżeli to możliwe posiłek zaczynam od zjedzenia warzyw. Nawet jeżeli na obiad jedliśmy pizzę to na przystawkę była sałatka, dzięki temu dostarczałam większa ilość błonnika i uczucie sytości było na dłużej. 

4. Deser jeżeli miałam tylko ochotę to zjadałam, ale zaraz po obiedzie, aby nie rozbijać tego na kilka posiłków i nie zaburzać funkcji oczyszczającej naszego układu pokarmowego. 

5. Staram się zawsze po zjedzonym posiłku iść na spacer, trochę się poruszać to super opcja dla lepszego poziomu glukozy i insuliny po posiłku. 

Co jadłam w Włoszech? Co mnie zachwyciło, a co rozczarowało?

dietozalezni_ciastka

Śniadania- niestety głównie na słodko, bardzo popularne rogaliki z nadzieniem czekoladowym lub pistacjowym, były smaczne, ale dla mnie bardziej jak na deser niż śniadanie. Do tego obowiązkowo była kawa. Te osoby, które mnie znają wiedzą, że kocham kawę i to jest chyba jedyna rzecz bez której nie umiem się obyć 😉

Na lunch chodziliśmy zazwyczaj do knajpek na wynos mieli tam pyszne panini: kanapki z pieczywa z oliwą z mozzarella, pesto, dużą ilością rukoli. 

Czasami było też deserowo typu lody (ummm pistacjowe moje ulubione), które chcieliśmy spróbować przy czym ja mam tak, że nie zjadam całych porcji ciast, ciastek, zawsze tylko próbuję albo zjadam na pół z mężem. Oczywiście nie musicie tak robić ;-). Zjedzenie całego wybranego ciastka też jest ok, ale ważne żeby znaleźć balans w całości diety. Jeżeli się da to wybieram mini desery, mniejsze porcje pakowane pojedynczo, wtedy mam większą pewność, że nie zjemy na raz całej paczki ciastek np. 😉 

dietozalezni_tiramisu

Jak już pisałam wcześniej Włosi swoje największe posiłki zjadają wieczorem 19/19.30  otwierają się knajpki dla mieszkańców i wtedy zaczyna się biesiadowanie. Nam udało się znaleźć bardzo fajną rodzinną restauracyjkę z przepyszną pizzą, makaronami, grillowanymi warzywami i to właśnie najwięcej inspiracji kulinarnych mam z tamtego miejsca. 

Włosi do takich miejsc zabierają całe swoje rodziny dzieci, dziadków wszyscy siedzą i rozmawiają celebrują posiłki. I to jest cudowne jeżeli chodzi o podtrzymywanie relacji, natomiast z punktu widzenia dietetycznego szkoda, że cała największa część posiłku kumuluje się na wieczór. Jeżeli jesteście miłośnikami włoskiej kuchni to koniecznie powinniście spróbować.

Podsumowując wyjazd był cudowny dał mi wiele inspiracji i nowych smaków i to właśnie je możecie odnaleźć w moich dietach gotowych polsko- włoskich, które znajdziecie pod linkiem lub pod przyciskiem poniżej.